Nie da się ukryć, że Pan Tadeusz jest dziełem na wskroś idealizującym i mitologizującym wszystko, co polskie i szlacheckie. Daje w ten sposób krzepiący serce obraz ojczyzny; podnosi na duchu upadłe w rozpaczy serca Polaków i wlewa w nie optymizm. Zwróćcie bowiem uwagę na finał - XII Księgę "Kochajmy się!" - służący Mickiewiczowi do przekazania istoty swego dzieła. Swoją drogą, już sam tytuł rozdziału sugeruje clou przekazu skierowanego do skłóconej emigracji: kochajmy się.
Wracając: ostatnia część Pana Tadeusza uwypukla wartości, które poeta życzyłby sobie zobaczyć wśród pobratymców:
- patriotyzm wyrażony w koncercie Jankiela;
- zgoda miedzy zwaśnionymi od lat rodami Sopliców i Horeszków, które połączyła para Zosi i Tadeusza;
- wolność w uwłaszczeniu chłopów;
- tradycja odtańczona w polonezie...
Zakończenie epopei przesycone szczęściem, uśmiechem, wzajemną życzliwością staje się możliwe tylko i wyłącznie dzięki poczuciu wspólnoty, wspólnej sprawy i wspólnego celu. Innymi słowy, Mickiewicz zdaje się krzyczeć trzynastozgłoskowymi wersami poematu do skłóconej emigracji: "Halo! Ludzie! Kochajmy się! Zakończmy spory! Mamy wspólny cel: Polskę! Jesteśmy Polakami - zachowujmy się jak jeden naród! Odzyskajmy naszą ojczyznę!". Bo przecież wolny kraj to marzenie każdego, kto musiał go opuścić. Jak był ważny? Niech przemówi wieszcz...
Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,W całej przeszłości i w całej przyszłościJedna już tylko jest kraina taka,W której jest trochę szczęścia dla Polaka:Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanieŚwięty i czysty jak pierwsze kochanie,Nie zaburzony błędów przypomnieniem,Nie podkopany nadziei złudzeniemAni zmieniony wypadków strumieniem.
Widzicie to: "kraina, w której jest trochę szczęścia dla Polaka", "kraj lat dziecinnych", "kraj święty", "kraj czysty", "kraj nowej szansy", "kraj pełen nadziei"... Widzicie to? Tęsknota i miłość do Polski aż chlustają z tego fragmentu. Mickiewicz jest zakochany w Polsce. Owszem, cały utwór to potwierdza, ale ten fragment jest szczególnie naładowany tym uczuciem. A przez głupio skłóconych rodaków nie sposób odzyskać ukochanej ziemi.
Nie wiem, czy do Was trafia ładunek emocjonalny. Może łatwiej będzie Wam wyobrazić sobie, że macie kogoś, kogo kochacie tak całym sobą. Może nie musicie sobie wyobrażać. Może tak kochacie. I przez chwile spróbujcie poczuć, że tej osoby nie ma, bo została niesłusznie osądzona i aresztowana. Nie macie możliwości spotkania się z nią, porozmawiania, przytulenia... Nie widzieliście jej od tygodni, miesięcy. Przepraszam za prywatę, ale gdyby mi tak męża zabrali, to ja bym umarła. I do tego obrazka dołóżcie sobie kilkoro ludzi, którzy zamiast pomóc i coś konstruktywnego zrobić, kłócą się o bzdury. Wam w myślach kołacze wspomnienie i tęsknota za nim czy za nią, a im przeszkadza ilość tlenu w powietrzu.
Mickiewicz miał dosyć. Owszem, napisał szczęśliwe zakończenie, łudząc się, że "Polaki zrozumieją". Ale nie zrozumieli i to jest gorzki smak Pana Tadeusza. Bo podczas, gdy bohaterowie wysłuchują koncertu Jankiela i tańczą Poloneza, emigracja się gryzie. Najcelniej ujął to Ireneusz Opacki:
Te dwanaście ksiąg epickiej, epopeicznej historii - ma w istocie status utworu lirycznego, status "marzenia" na nieprzyjaznej "jawie". Marzenia, które ta jawa druzgoce, przywołując rozmarzonego jej kreatora do porządku [...]. Chciałoby się powiedzieć: marzenie o narodzie marzeniem, a Horeszki nadal swarzą się z Soplicami. Prawda "paryskiego bruku", szlifowanego kłótniami Polaków-emigrantów, bezlitośnie zdziera iluzje z tej jasnej, radosnej, ale tylko marzonej epopei.Niezwykła jest ta naprawdę polska, naprawdę romantyczna, naprawdę narodowa i naprawdę epopeja: Pan Tadeusz. Taka radosna - i taka gorzka. Taka jasna - i taka bezlitośnie rozpaczliwa. Taka łagodnie rozmarzona - i tak okrutnie prawdomówna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz