19 stycznia 2018

Odsiecz nr 35 - Homo sum... czyli o renesansie słów kilka (1)

Kochani Uczniowie! Żądni wiedzy Żacy! Witam Was najserdeczniej w Nowym Roku, mam nadzieję, że dysponujecie nowymi siłami, bo ruszamy w dalszą podróż po antypodach filologii polskiej. Zarządziłam, co prawda, miesięczną przerwę, ale w pełni sił wracam do dzielenia się swoją wiedzą.

Początek renesansu

Renesans umownie rozpoczynają trzy daty zwiastujące zmianę ducha ówczesnego świata: jest to rok 1453, rok upadku Konstantynopola - wschodniego płuca Europy, następnie rok 1455, w którym Gutenberg prezentuje swoje dzieło - wydrukowaną Biblię oraz rok 1492, czyli rok, w którym Krzysztof Kolumb dobija do brzegów Ameryki. Być może z perspektywy XXI wieku wydarzenia te nie wdają się być przełomowe. Jednak, gdy wczujecie się w klimat wieków średnich, zauważycie odmienione oblicze świata.
Po pierwsze, chrześcijaństwo z wolna przestaje być wszechobecne. Choć na wschodzie przyjmowało ono obrządek cerkiewno-słowiański, to niewątpliwie żyło ono w symbiozie z chrześcijaństwem zachodnim. W 1453 roku Konstantynopol zajmują Innowiercy. Ponad 60 lat później dochodzi do rozłamu wewnątrz chrześcijaństwa. Wystąpienie Marcina Lutra w 1517 roku nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie wynalazek Gutenberga. Ruchome czcionki pozwoliły bowiem nie tylko na rozprzestrzenienie książek, nie tylko wsparły przemysł wydawniczy (zmonopolizowany wcześniej przez mnichów), ale pomogły także na upowszechnienie pewnych idei. Innymi słowy, pojawiła się także swego rodzaju... ulotka.
Ostatnie wydarzenie - odkrycie Ameryki - pokazuje, że człowiek zaczyna wychodzić poza granice znanego świata i wyrusza zdobyć ziemie nieodkryte. Człowiek zaczyna być... nieco ciekawski. Ale nie wynika to z jego buty. Jest to konsekwencja, jak to nazwałam, trzech filarów renesansu.

Trzy filary renesansu

Kiedy patrzy się na ten szesnasty wiek, można zauważyć, że duch epoki opiera się na humanizmie, antropocentryzmie i powrocie do antyku. Humanizm wnosi ze sobą naukę o człowieku zaczerpniętą z filozofii starożytnych, chce odkryć ludzką naturę, chce dowartościować jego indywidualizm, wyjątkowość. Humanizm stawia człowieka w centrum szesnastowiecznej filozofii i jednocześnie odkrywa nowy sens chrześcijaństwa. Odkrywa, że Bóg nie jest wysoko ponad aniołami i świętymi. Bóg jest w człowieku, bo ulepił go na swój obraz i podobieństwo. Na obraz boży go stworzył. To stawia człowieka w centrum. Panuje antropocentryzm.
Humanizm nie jest jednak jedynym dziedzictwem, spuścizną antyku. Jest nią przede wszystkim poetyka klasyczna dotycząca zarówno literatury, jak innych dziedzin sztuki. Sztuka miała być nasycona harmonią, realizować zasadę złotego środka, głosić filozofię życia zaczerpniętą z antyku, jednak często uzupełnioną myślą chrześcijańską, miała odzwierciedlać rzeczywistość (mimesis). Jednak by to osiągnąć należało zanurzyć się w świat starożytny całkowicie. I temu miały służyć studia humanitatis - studia wszechstronne, bardzo filologiczne (greka, łacina, hebrajski), wymagające czytania dzieł starożytnych w oryginale. Te studia miały przede wszystkim na celu rozwój osobowości człowieka. Ważne jest także to, że środowiska uczonych przestały być jedynie elitarne i stały się także egalitarne. Oznacza to, że kryterium nie opierało się na pochodzeniu, czy majątku, ale na zdobytej wiedzy i intelekcie.

Filozofia

Zwróćmy na chwilę swój wzrok w stronę filozofii. Oczywiście, mamy tu do czynienia z powrotem do Platona (dualizm świata), Arystotelesa (złoty środek, cnota), epikureizmu (szczęście), stoicyzmu (spokój ducha), formuły horacjańskiej (ciesz się życiem, bądź stateczny wobec losu), ale pojawiają się nowe światopoglądy, zwłaszcza w dziedzinie polityki. Mowa oczywiście o Niccolo Machiavellim i Thomasie More. Pierwszy z nich stworzył wzorzec osobowościowy władcy - lwa i lisa, budzącego strach i szacunek, a jednocześnie przebiegłego. Twierdził on, że należy wykorzystywać wszelkie dostępne środki dla osiągnięcia danego celu. Drugi natomiast skonstruował utopię - miejsce nieistniejące, miejsce idealne. Według jego wizji nie było miejsca na lenistwo, rozpustę, zepsucia. Nad wszystkim trzymał pieczę nadzór publiczny zmuszający mieszkańców do pracy bądź przyzwoitej rozrywki. Utopianie mieli wzrastać w cnocie. Warto pamiętać dwie rzeczy, że Thomas More w 1935 zostaje świętym Kościoła Katolickiego, a jego dzieło stanowi początek dla projektów kolejnych filozofów ukazujących nieistniejącą krainę.
Myślę, że na dzisiaj to wszystko. Jutro chciałabym się zając sztuką - malarstwem i rzeźbą z dwóch względów: dla mojej i Waszej przyjemności oraz by pomóc Wam zdać egzamin ustny, na którym dzieło malarskie może się pojawić ;-) Miłego dnia, Żacy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...