19 stycznia 2018

Odsiecz nr 60 - Z lekką nutką dekadencji. Świat końca wieku (1).

Witam po krótkiej przerwie. W związku z pewnymi wydarzeniami w moim życiu, prawdopodobnie zmienią się nieco zwyczaje publikowania na blogu, ale póki co wiele rzeczy jeszcze się dzieje. Panta rhei. Wszystko płynie, a ja czekam aż się wyklaruje :)
Czas powrócić do kursu literatury choć na chwilę. Przed nami Młoda Polska, modernizm, la belle epoque. Piękna i zarazem tragiczna epoka. Dlaczego? Wspólnym mianownikiem dla całego tego czasu jest poczucie końca wieku, w ogóle jakiegoś końca, schyłkowości, upadku wartości, beznadziejności, a w konsekwencji zbliżającej się katastrofy. Obce uczucie? Odległe? Może niektórzy z Was pamiętają... choć to trochę wątpliwe, co działo się z ludźmi w okolicach przejścia w nowe tysiąclecie. Jeszcze przed północą 31 grudnia 1999 zdarzali się tacy, którzy wypłacali swoje oszczędności z kont w obawie przed atakami, końcem świata... Może bliższe wydarzenie: 21 grudnia 2012 roku, kiedy każdy z nas czuł w sercu kolec niepewności, czy 22 grudnia w ogóle będzie... Jak zawsze poeta miał rację, pisał "innego końca świata nie będzie". Ale powróćmy z tej dygresji.
Jeśli chodzi o chronologię, nie mamy tu do czynienia z jakimiś sztywnymi datami. Na świecie za przełom modernistyczny przyjmuje się rok 1857 - rok wydania tomiku Les feurs du mal Charlesa Baudelaire'a. Ciekawe jest to, że sam poeta swój tomik uważał za iście rewolucyjny i łamiący zasady akademickie. Odczytał go bowiem na głos przed kościołem Sorbony w Paryżu (miejscem pochówku kard. Richelieu).
W Polsce natomiast za datę początkową uznaje się rok 1894, w którym Kazimierz Przerwa-Tetmajer publikuje manifest pt. Koniec wieku XIX. Można rzec, że bezbłędnie dokonuje w nim oceny rzeczywistości, atmosfery, ducha epoki i tego, co ją trawi...
Zarówno na świecie, jak i w Polsce epoka literacka kończy się wraz z wybuchem I wojny światowej, nazwanej później Wielką Wojną, ale to materiał na zupełnie inny cykl.
Zanim przejdę do charakterystyki ducha epoki, pozwolę sobie wyjaśnić te wszystkie nazwy, których używa się do określenia tego czasu. Mamy bowiem do czynienia z Młodą Polską, modernizmem, la belle epoque, le fin du siecle. Spójrzcie na diagram:



Duch epoki

Moi drodzy, nie można zrobić nic innego na wstępie, jak tylko mówić o duchu epoki końca wieku XIX.
Po czasie optymistycznych perspektyw pozytywizmu, jakoby człowiek jest w stanie poznać cały świat własnymi zmysłami i własnym rozumem, jakoby człowiek mógł wszelkie swoje potrzeby zaspokoić tym, co na świecie istnieje przychodzi moment zwątpienia. I nie banalnego zwątpienia na chwilę, ale zwątpienia miażdżącego. Zniszczywszy wiarę, duchowość, religię, pozytywizm nie pozostawił nic, w co można wierzyć. Jednocześnie artyści odczuwają istnienie ducha, który jest wielką czarną dziurą, który jest pustką niewypełnialną (takie słowo nie istnieje, ale stworzyłam je wg zasad słowotwórczych). Pojawiają się próby wypełnienia tej pustki, tej dziury: filozofie, medytacje, hipnozy, narkotyki, alkohol... zwłaszcza te ostatnie realizowane w grupie stają się przyczyną niezwykłych historii i przygód.
Grupy artystyczne, szczególnie poeci, wierzący w swoje powołanie, niezwykłość, indywidualność, ogromną wrażliwość upatrują wroga w mieszczaństwie: obłudnym, brudnym, fałszywym, pełnym hipokryzji, dążącym do bogactwa finansowego, nieposiadającym żadnych wyższych potrzeb i wartości. Wystarczy przypomnieć sobie Moralność Pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej. 
Powracając do grup artystycznych: pojawia się zjawisko cyganerii (bohemy) artystycznej. Prowadziła ona skandaliczny tryb życia, przesiadywała w kawiarniach, wszelkie pieniądze wydawała na dobrą zabawę i jednocześnie tworzyła dekadencką, symboliczną, ekspresjonistyczną sztukę, sztukę realizującą hasło "sztuka dla sztuki". Jeśli chcielibyście dowiedzieć się nieco więcej na ten temat, zapraszam do poczytania pism Stanisława (Stacha) Przybyszewskiego pt. Moi współcześni. Nie jedno Was zaskoczy!
Stachu Przybyszewski wyróżnił także tzw. izmy epoki, a więc: dekadentyzm (poczucie pustki, katastrofy, niemocy, upadku sztuki i kultury), ekspresjonizmimpresjonizmneoromantyzm (mamy bowiem do czynienia z powrotem do poetyki romantyzmu), symbolizmparnasizm. Ponadto poeta (twórca?) ogłosił w swoim manifeście naczelne hasło twórczości "ars pro arte", a więc "sztuka dla sztuki". Tym samym została ona zwolniona z konieczności służenia moralności, dydaktyce, wychowaniu. Sztuka miała być sama dla siebie.
Oczywiście w nie wszędzie się tak dzieje, bowiem powstaje nurt zwany secesją, a wiec nurt pięknej sztuki użytkowej. O niej jeszcze będę pisać, ale spójrzcie na atrium galerii La Fayette w Paryżu. Czysta secesja.
Tym przyjemnym akcentem kończę dzisiejszą odsiecz i zapraszam do lektury kolejnej, która powinna pojawić się już niedługo. I jeszcze bardzo dziękuję za 300 lajków na Facebooku! Jesteście wielcy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...