Z okazji wakacji chcę się z Wami dzielić różnymi odkryciami polonistycznymi - czy to internetowymi, czy to empirycznymi... W każdym razie, nie chcę, by Odsiecz znikła Wam z oczu nawet na wakacjach! Przeżyjcie ją razem ze mną, a wakacje nie będą jedynie czasem produktywnym w zbieraniu fragów, punktów i in...
Tym, o czym chcę Wam dzisiaj powiedzieć, jest moda językowa. Moda ta - podobnie jak w świecie ubrań, fryzur czy makijażu - charakteryzuje się sezonowością, zmiennością i nietrwałością. Niemniej, pewne zjawiska się utrwalają... Mała czarna zawsze będzie na czasie; a krótkie ścięcie u kobiety zainicjowane raz przez Antoine'a Cierplikowskiego utrzymuje się z powodzeniem do dziś. Bywają jednak mody niedobre... I zdaje się, że ta językowa właśnie taką jest...
Prof. Jan Miodek pisze o modzie językowej, że uczepiwszy się jakiejś nieznośnie modnej formy zabijasz tę najcudowniejszą cudowność języka; zabijasz - jak się mówi w teorii komunikacji - szczęście komunikacyjne, bo ktoś zamiast skupić się na treści wypowiadanych przez ciebie słów tylko liczy 13, 14, 27, 28.
Do dzisiejszych modnych zjawisk językowych należą:
- agresywność i brutalizacja (zmiażdżyć przeciwnika zam. pokonać)
- wulgaryzacja
- zapożyczenia z języka angielskiego (hejt, sorry, omg i in.)
- ekspansywność gwar młodzieżowych (nie tylko młodzi, ale i dorośli jadą do Wrocka na bronka)
- rozpowszechnienie użycia przymiotnika ciężki (ciężko powiedzieć, ciężko stwierdzić, ciężko ogarnąć... a może po prostu trudno?)
- popularność rzeczownika facet (ja wolę mieć mężczyznę... zwłaszcza, że rzeczownik facet pochodzi od wyrazu facjata tj. żartobliwie twarz; facet w dwudziestoleciu międzywojennym nie był pozytywnie odbierany...)
- zdrabnianie (bułeczka, masełko, dzionek, kiciuś, piesek... itd.)
O ciekawych przykładach owych zjawisk pisze prof. Jan Miodek w artykule, który przeczytacie TUTAJ.
Miłego wypoczynku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz