19 stycznia 2018

Odsiecz nr 28 - "Uciekam z gębą w rękach", czyli o formie według Gombrowicza.

Nadchodzi ten moment, w którym w końcu poznacie odpowiedź na pytanie, czym są Gombrowiczowskie pupa, łydka i gęba. Najogólniej można powiedzieć, że są one przejawami formy zniewalającej człowieka w kontaktach międzyludzkich. W. Gombrowicz zauważa bowiem, że w zależności od sytuacji, w której człowiek się znajduje, zachowuje się on inaczej. Forma stanowi zatem zbiór póz, zachowań, konwenansów... Forma jest tym, czego od każdego się oczekuje; zniewala człowieka, odbiera mu możliwość bycia sobą. W efekcie człowiek staje się jednostką fałszywą, nieprawdziwą, wykreowaną. Innymi słowy, w kontaktach z ludźmi nie pokazuje on swojej prawdziwej twarzy, ale stwarza wówczas jakiś swój obraz. Można za znanym lekarzem powiedzieć...


Do tego dodam jeszcze słowa mojego ulubionego Jana Błońskiego:
bezmierny chaos świata stara się człowiek poskromić – o ile możliwe! – ujmując go w zapamiętywane formy. Formy zmysłowe, werbalne, gestyczne, społeczne, jakie się tylko da.

Ważne jest jednak to, że przyjmowanie przez człowieka formy odbywa się automatycznie, co nie znaczy nieświadomie. Jest to swego rodzaju presja, by być tym, kim chce widzieć nas społeczeństwo. Można tu podać przykład przeciętnej studentki polonistyki, która w kontaktach z koleżankami lubi sobie zakląć, zapalić papierosa. Za żadne skarby jednak będzie chronić tę wizerunek przed oczami wykładowców. Wówczas użyje pięknej polszczyzny, skromnie przytaknie, itd. To nie jest tak, że ona oszukuje ich, że jest inna. Po prostu dla nich przywdziewa inną gębę.
W. Gombrowicz jest świadomy takiej postaci formy i zauważa ją na trzech płaszczyznach, na których zresztą poddaje ją krytyce:
Szkołata instytucja upupia, tzn. nakłania do niedojrzewania, do niedorastania; W. Gombrowicz wskazuje na skostnienie systemu szkolnictwa, bezmyślne powtarzanie utartych fraz ("Słowacki wielkim poetą był!"), na brak autorefleksji ze strony pedagogów ("Bo nie ma nic gorszego od nauczycieli osobiście sympatycznych, zwłaszcza jeśli przypadkiem mają osobiste zdanie")PUPA
Mieszczaństwojest stanem społecznym, udającym liberalizm obyczajowyŁYDKA
Ziemiaństwopoddane krytyce z jego konserwatyzmemGĘBA
Krytyka dokonuje się poprzez zdemaskowanie dokonywanego przez Józia. Burzy on absolutnie groteskowe sceny, które kończą się kupą, tj. bijatyką. Choć forma nie uchodzi z nich bez uszczerbku, to nadal trwa, bowiem - jak pisze autor:
Bo nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę. A przed człowiekiem schronić się można tylko w objęcia innego człowieka. Przed pupą nie ma zaś w ogóle ucieczki – ścigajcie mnie, jeśli chcecie!

Walka z formą nie ma zatem najmniejszego sensu. Uciekając przed nią, można jedynie wpaść w kolejną formę:
Nie mogę być sobą, a jednak chcę być sobą i muszę być sobą – oto antynomia, z tych nie dających się uładzić… i nie oczekujcie ode mnie lekarstw na nieuleczalne choroby. Ferdydurke stwierdza jedynie to wewnętrzne rozdarcie człowieka – nic więcej.

Jak zatem odczytać poprawnie wspomniane pupy, łydki i gęby? Postanowiłam posłużyć się bardzo wyrazistymi przykładami, by to Wam odpowiednio objaśnić.

Pupa

Jak już pisałam w tabeli, pupa jest formą niedojrzałości, naiwności, budzącą wśród ludzi politowanie i nadopiekuńczość. W Ferdydurke pupa i upupienie pojawiają się w momencie, gdy Józio zostaje przywrócony (jako trzydziestolatek) do gimnazjum i na nowo zostaje traktowany jak siedemnastoletni uczeń. Można zatem powiedzieć, że upupianie jest domeną szkoły i profesora Pimko. Należy jednak pamiętać, że upupianie dotyczy także dorosłych.
Sytuacje związane z pupą to: list o niewinności, lekcje polskiego, zachowanie matek.

Łydka

Łydka to oczywiście symbol fizyczności i atrakcyjności, a także nowoczesności. Fizyczność jako ta, która poddaje się obowiązującej modzie, jest jedynie pozą i zachcianką. Choć przez mieszczaństwo jest uznawana za bardziej wartościową od duchowości, to na przykładzie Zuty widzimy, że może być ona tylko pustą skorupą. Innymi słowy, osoby skupiające się tylko na rozwoju fizycznym są intelektualnie płytsze.

Gęba

Gęba to narzucana człowiekowi przez społeczeństwo maska i jednocześnie maska przywdziewana przez człowieka, by pokazać się społeczeństwu z pożądanej strony. Jest to to, czego się oczekuje i to, co chce się ujawnić (bądź wmówić innym). Gębę stanowią konwenanse i zasady społeczne, ale także własne ambicje (związane np. z prestiżem). Stąd u Hurleckich zachowania "zastaw się, a postaw się". Można powiedzieć, że gęba jest wynikiem myślenia "co ludzie powiedzą...". To natomiast oznacza, że człowiek jest "zwierzęciem stadnym" i nie jest stworzony do bycia samemu.
W. Gombrowicz poddaje formę bardzo silnej krytyce, ja natomiast zastanawiam się. Zastanawiam się, czy to jest takie do końca złe. Owszem, tworzenie fałszywego obrazu o sobie, bycie kimś, kim się nie jest, to z pewnością zachowania niewłaściwie. Ale jeśli wobec jednych zachowujemy się w sposób inny niż wobec drugich, to czy jest to negatywne? Czy nie jest czasem tak, że to właśnie wszystkie formy tworzą JA? Do takiej myśli przekonuje mnie Seneka Młodszy...
Chwalebne jest czynić to, co wypada, a nie to, co wolno.

Sam zresztą prof. Jan Miodek w książce Wszystko zależy od przyimka mówi, że hipokryzja konwenansów w rzeczywistości jest dobra, o dźwiga nas na stylistycznej drabince, bo wymaga wysiłku. Jest trudniejsza niż ucieczka od formy... i wpadnięcie w kolejną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...