Ach, już kończy się cykl oświeconych odsieczy. Dziś ostatni wpis dotyczący konkretnych przykładów tekstów z XVIII wieku. Jak wiecie, w Polsce najbardziej popularnymi nurtami artystycznymi były klasycyzm i sentymentalizm reprezentowane kolejno przez Ignacego Krasickiego i Franciszka Karpińskiego.
Ignacy Krasicki dla dzieci i dorosłych
Ignacy Krasicki niewątpliwie pisał genialne bajki - krótkie utwory wierszowane, rodzajowo należące do epiki, zawierające pointę lub morał. W utworach tych wykorzystywał najczęściej zwierzęta jako nosicieli konkretnej cechy charakteru: lew - odwagi lub okrucieństwa, lis - sprytu, jagnię - naiwności itd. W sposób alegoryczny poeta przekazywał zatem prawdę o ludzkich zachowaniach, słabościach i wadach. Pokazywał, że w świecie zarówno ludzi, jak i zwierząt, nie istnieje sprawiedliwość, ale wszystko opiera się na prawie silniejszego. Ponadto, piętnował głupotę, naiwność, lojalizm itd.
Do definicji bajki należy dopowiedzieć także, że może przyjmować ona formę narracyjną bądź epigramatyczną. Tę pierwszą wiąże się z postacią La Fontaine'a - francuskiego bajkopisarza okresu klasycyzmu. Jego utwory posiadały prostą, łatwą do odczytania fabułę. Forma epigramatyczna wywodzi się natomiast już ze starożytnej Grecji i za jej twórcę uważa się Ezopa (VI w. p.n.e.).
Dla wprawy przeczytajcie Wstęp do bajek. Jak zauważycie, poeta dokonuje zaprzeczenia rzeczywistości, przedstawia ją na opak. Ba! Nazywa ten świat bajką! I jak wskazuje ostatni dystych, że poeta nie będzie głaskać i pieścić tego świata. Wręcz przeciwnie, będzie on sceptycznym i krytycznym okiem go oceniać, a w szczególności ludzkie zachowania i wady.
Innym gatunkiem uprawianym przez Ignacego Krasickiego są satyry, a więc dłuższe utwory poetyckie ośmieszające lub piętnujące wady, obyczaje, postawy społeczne bądź światopoglądowe. Oczywiście, jak większość oświeceniowych gatunków, także satyra wywodzi się z antyku i pełni funkcje czysto dydaktyczne i moralizatorskie.
Jedną z najpopularniejszych satyr I. Krasickiego jest satyra Do króla. W utworze poeta wymienia zarzuty wobec władcy, m.in. że nie wywodzi się z królewskiego rodu, że jest szlachcicem, Polakiem, że jest młody, dobry, łagodny, że kocha naukę i jest człowiekiem wykształconym... Ale chwileczkę... czytelnik zaraz poczuje, że coś jest nie w porządku. Kto nie chciałby mieć na tronie wykształconego, mądrego, młodego, dobrego władcy? Chyba jedynie głupiec! Wychodzi na to, że zarzuty poety są w rzeczywistości zaletami, a sam podmiot liryczny przywdziewa maskę (liryka maski!) szlachty i ośmiesza ją, demaskując niezasadność ich zarzutów. Innymi słowy, satyra nie ośmiesza króla, lecz szlachtę. Dla króla stanowi ona piękny panegiryk, tj. pochwałę.
Pod umówionym jaworem z Franciszkiem Karpińskim
Zgoła z innym stylem mamy do czynienia w poezji Franciszka Karpińskiego. Tworzy on bowiem utwory sentymentalne, najczęściej sielanki, czyli teksty o tematyce wiejskiej, często przyjmujące postać lirycznego monologu lub dialogu. Badacze dzielą je na dwa rodzaje: sielanki konwencjonalne, w których wieś jest wyidealizowana, oraz sielanki realistyczne, ukazujące prawdziwy obraz środowiska wiejskiego.
Karpiński tworzy sielanki wyraźnie konwencjonalne, np. znany Wam z lekcji polskiego tekst Laura i Filon, który opiszę dla Was w kilku zdaniach.
Sytuacja liryczna jest dość prosta: pod jaworem ma dojść do schadzki kochanków - Laury i Filona, pary pasterzy. Wskazują na to atrybuty dziewczyny: koszyk malin (afrodyzjaków!), wianek róż, rozpuszczone włosy. I jak to zwykle bywa z kobietami, Laura czuje się zawiedziona zachowaniem Filona, który spóźnia się na spotkanie, bawiąc się zapewne z inną panną (Doryda - mitologiczna okeanida). Oczywiście, dochodzi do nieporozumienia, gdyż Filon ukrył się, by wybadać prawdziwe uczucia Laury...
No dobrze, sytuacja piękna, nieskomplikowana... ale znów powinno coś zgrzytać, bo od kiedy to pasterze noszą tak górnolotne imiona - Laura i Filon, skoro najczęstszymi imionami były wówczas: Kaśki, Maryśki, Marianki, Maćki i Jaśki? I od kiedy pasterz potrafi rzec, choćby w skrytości swego serca:
O, popędliwa!... O, ja niebaczny!.../ Lauro!... poczekaj... dwa słowa!.../ Może występek mój nie tak znaczny,/ Może zbyt kara surowa.
Oczywiście, wniosek nasuwa się jeden: mamy w tej sielance do czynienia ze stylizacją pary kochanków na pasterzy, a sam utwór skierowany jest do elity.
To już koniec naszej przygody z oświeceniem. Możecie pomachać na pożegnanie wielkim nauczycielom i szykować się na wielki zmiany wieku XIX. Dzieje się coraz więcej, świat jest coraz bardziej intensywny w swoim istnieniu. Dlatego dziś zasypiacie jeszcze w spokojnym, harmonijnym klasycyzmie... ale w najbliższe noce zaczną budzić się demony, upiory i zjawy. Przygotujcie się na l'esprit romantique!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz