19 stycznia 2018

Odsiecz nr 21 - "Wiem, że nic nie wiem", czyli o myślach starożytnych (1).

Chwila odpoczynku od lektur. Tym bardziej, że już jutro piątek, a po piątku - jak Pan Bóg przykazał - weekend. Dziś postanowiłam zabrać Was do świata filozofów antyku, ponieważ stanowią oni coś w rodzaju fundamentu, na których opierają się późniejsi myśliciele.

Sokrates

Najprościej powiedzieć, że to ten, który "wie, że nic nie wie". Ale za tym prostym zdaniem kryje się głębia wiedzy. Choć nie spisana, przetrwała do dzisiejszych czasów dzięki jego uczniowi - Platonowi (choć plotka głosi, że słynne zdanie przeczytał on na ateńskim murze).
Sokrates słynie głównie ze swoich niepospolitych metod nauczania nazywanych łącznie metodą sokratejską. Jako poszukiwacz prawdy, miłośnik mądrości (tj. filozof, bo: filo - umiłowanie, sofia - mądrość), wybierał dialog z człowiekiem jako drogę poznania, założywszy uprzednio, że nic nie wie. W ten sposób wydawał się rozmówcy "prostaczkiem łaknącym wiedzy" i czynił go swoim przewodnikiem w poszukiwaniach prawdy.
Na uwagę zasługują dwie metody Sokratesa: majeutyczna oraz elenktyczna. Pierwsza z nich polegała na takim zadawaniu pytań rozmówcy, by uświadomił on sobie drzemiącą weń wiedzę. Innymi słowy, filozof pomagał jej "przyjść na świat". Druga natomiast także polegała na zadawaniu pytań z tą różnicą, że rozmówca w jej efekcie dochodził do wniosku, że... nic nie wie. Sokrates zbijał bowiem wypowiadane twierdzenia, prowadząc do wniosku sprzecznego z pierwszym, założonym odgórnie (ładnie po łacinie mówi się a priori).
Jeśli chodzi o poglądy filozoficzne, to zdaje się, że - prócz podejścia epistemologicznego (poznawczego) - Sokrates dużą wagę przywiązywał do człowieka jako istoty wyróżniającej się na tle całej natury. Mędrzec traktował bowiem człowieka z jego duszą jako samodzielny wymiar, kosmos. Uważał także, że jest to jedyna przestrzeń, którą warto badać, bowiem w ten sposób człowiek poznaje samego siebie. Ważne było także poznanie tego, co dobre (intelektualizm etyczny), gdyż - jak twierdził Sokrates - wiedząc, co dobre, człowiek postępuje dobrze, a to pozwala mu zbliżyć się do cnót. Te zaś według filozofa jako dobro najwyższe i bezwzględne były celem ludzkiego życia.

Platon

Platon był uczniem Sokratesa i w swoich słynnych dialogach zamieścił wiedzę przekazywaną przez swojego mistrza. Znany jest jednak przede wszystkim z rozstrzygnięcia problemów ontologicznych, a więc tych związanych z bytem.
Parmenides za byt uznawał to, co istnieje naprawdę, czyli jest stałe i niezmienne. To zatem, co zmienne stanowiło pseudobyt. Niestety, poglądy tego filozofa nijak nie przylegały do zmiennej rzeczywistości. Platon rozstrzygnął ten problem uznając, że świat materialny jest jedynie odbiciem świata idei, świata wiecznego i niezmiennego. Relację między tymi światami filozof wyjaśnił na podstawie mitu o jaskini, o którym wspominałam przy okazji omawiania augustynizmu.
Człowiek dostrzega zatem jedynie cienie idei (prawdziwych i stałych), które stanowią dlań świat rzeczywisty. Co więcej, migotliwe światło ognia oświetlającego idee zniekształca, deformuje ich kształt, co w świecie rzeczywistym skutkuje jego niedoskonałością i zmiennością. Jak widać, dla Platona stałość była zatem wartością bardzo ważną, wręcz boską, zmienność natomiast - wręcz przeciwnie; stanowiła o złu i niedoskonałości.
Warto pamiętać, że idee Platona nie były sobie równe, a najważniejszymi były te, należące do triady platońskiej: dobro, piękno, prawda. To zatem, co dobre jest także piękne i prawdziwe; to, co piękne jest dobre i prawdziwe; to, co prawdziwe jest piękne i dobre.
Platon twierdził także, że dusza ludzka pochodzi ze świata idei, a ciało jest skorupą, w której została uwięziona i którą opuści po śmierci ciała. Podczas przebywania w owej skorupie dusza nie pamięta tego, czego nauczyła się w świecie idei, a proces zdobywania wiedzy jest w rzeczywistości procesem przypominania tego, co już wiadome. Ten proces nazywany był przez filozofa anamnezą. Co ciekawe, anamneza ukierunkowana była przede wszystkim na poznawanie samego siebie.
Platon przekazał także swoje poglądy dotyczące państwa i polityki, ale tym zajmę się być może przy okazji innej odsieczy.

Arystoteles

Uczeń Platona. Można byłoby o nim pisać... i pisać... i pisać... dlatego postaram się krótko o tym, co najważniejsze.
W przeciwieństwie do swojego mistrza Arystoteles zwrócił się ku... ziemi. Przeczył istnieniu świata idei, a więc istnieniu wiedzy wrodzonej, wiedzy już poznanej (przez duszę niegdyś). Uważał, że to ludzki umysł na podstawie wrażeń zmysłowych buduje pojęcia (czyli ogólne spostrzeżenia o rzeczach). Z tym procesem poznania wiąże się sylogizm opracowany przez Arystotelesa, a więc teoria logiczna oparta na dedukcji. Polegała ona na wniosku wynikającym z treści przesłanki ogólnej przełożonej na treść przesłanki szczegółowej, np. (PO) Wszyscy ludzie są śmiertelni, (PS) Sokrates jest człowiekiem, (W) Sokrates jest śmiertelny. Jest to o tyle istotne, że przekształcenia sylogizmu służą współcześnie budowaniu zjawiska perswazji (PO: Złodziei należy karać. PS: Rząd to banda złodziei. W: Rząd należy ukarać).
Ważnym elementem filozofii Arystotelesa jest dynamizm, a więc twierdzenie, że ruch obecny w istniejącym świecie miał swój początek. Był nim pierwszy poruszyciel (Bóg), który sam pozostaje nieporuszony. Jest on bowiem zarówno początkiem, jak i celem owego ruchu świata.
Jeśli natomiast chodzi o szczęście (eudajmonia), to Arystoteles dostrzegał je w zachowywaniu złotego środka (aurea mediocritas). Uważał, że eudajmonia właśnie należy do działania rozumu, który wyśrodkowuje, można rzec, ludzkie zachowania tak, by stanowiły cnotę. Nie mogły być one zachowaniami skrajnymi, ale właśnie wypośrodkowanymi:


Dziś tyle o filozofach, bo co za dużo, to niezdrowo, słuchając się Arystotelesa ;-). Spodziewajcie się już niedługo kolejnych tekstów, bo umiłowanie mądrości jest rzeczą zaiste cnotliwą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...