Dzień dobry, dzień dobry lipcowy piątku! Jakiś ty upalny, jakiś słoneczny! Przynajmniej w Poznaniu ;-) Minęło już troszeczkę czasu od ostatniego wpisu, dlatego czas na nowy odcinek Odsieczy na wakacjach. Znów poruszę temat komunikacji, ponieważ to jest strefa najbardziej polonistyczna, najbardziej filologiczna. Literatura literaturą, poezja poezją, ale przecież języka polskiego najczęściej używamy w kontakcie z drugim człowiekiem... i też w tej właśnie strefie zdarza się najwięcej błędów. Czas wyeliminować kolejne z nich!
Dzisiejsze pytanie brzmi: Jak zwracać się do tych, którzy nie są z nami w bliskiej relacji?*
W języku polskim istnieją dwa modele zwrotu: PAN(I)** + NAZWISKO oraz PAN(I) + IMIĘ. Pierwszy z nich wywodzi się z niższych klas społecznych, tj. od chłopów i robotników zamieszkujących zwłaszcza regiony Pomorza, Wielkopolski i Śląska. Model ten przybył bowiem z języka niemieckiego od HERR + NAZWISKO, np. Herr Schmidt. Co jednak ciekawe, schemat PAN+NAZWISKO, tj. Panie Nowak!, sprawdza się dość często w sytuacjach bardzo oficjalnych, np. w wojsku, w szpitalu czy w więzieniu.
Drugi schemat, tj. Panie Janie, wywodzi się z kręgów inteligenckich i odbierany jest jako bardzo grzeczny (w przeciwieństwie do modelu powyższego), chwilami wręcz łagodzący niemiłą sytuację. Wyobraźcie sobie scenę, w której student nie zdaje egzaminu. Profesor może zwrócić się do niego w dwojaki sposób:
- Oj, panie Mateuszu, nie nauczył się pan.
- Oj, panie Kowalski, nie nauczył się pan.
O wiele przyjaźniejsza jest pierwsza forma komentarza wykładowcy, ponieważ zmniejsza poziom oficjalności sytuacji i skraca dystans między osobami.
Należy jednak pamiętać, że model Panie Janie jest o tyle skuteczny i poprawny, o ile nie jest używany przez osoby, których status diametralnie się różni. Co to znaczy? Ni mniej, ni więcej, ale to, że sąsiadka do sąsiadki ze spokojem i nawet filologicznym błogosławieństwem może zwrócić się "Pani Zosiu". Z kolei student w rozmowie z wykładowcą popełni wielkie faux pas, jeśli powie do niego Panie Stanisławie. Broń Boże Panie Stasiu! Wówczas student ma obowiązek zwrócić się do doktora/profesora schematem PAN(I)+TYTUŁ NAUKOWY.
Bywa jednak, że ów PAN bądź PANI mogą nie nobilitować rozmówcę, ale go degradować. Autorzy książki Wszystko zależy od przyimka wskazują, że degradacja może zaistnieć, jeżeli np. "jeden publicysta polemizuje z drugim publicystą, to jeśli napisze - pan Zaręba, będzie to oznaczać, że go nie lubi". Pewna niezręczność zachodzi także w sytuacji, gdy mamy do czynienia z osobą "wpisaną do encyklopedii", jak np. Andrzej Wajda. Dziwnie brzmi zwrot Panie Andrzeju, bądź sformułowanie film pana Andrzeja Wajdy. Jak sobie poradzić z takim przypadkiem? Wystarczy się wówczas uciec do bezpiecznego proszę pana lub wykorzystać niezliczone możliwości naszego języka, np. Przepraszam, czy mógłby pan zabrać głos w tej sprawie?*
Proszę pana może jednak pełnić jeszcze jedną funkcję, a mianowicie retardacyjną. Widać to zwłaszcza w programach publicystycznych, gdy na pytanie prowadzącego polityk milczy przez sekund kilka, po czym powolutku mówi: Proszę pana, ja powiem tak... Warto zauważyć, że wypowiedź ta często zawiera zwrot panie redaktorze... wcale niekoniecznie pożądany. Przy czym, jak pisze J. Bralczyk:
Jeżeli mówimy z odpowiednim namysłem, intonacją, wszystko zyskuje na wartości. Nawet najbłahsze i najbardziej skonwencjonalizowane sformułowania, jeżeli są poprzedzone refleksją, jeżeli dodany jest im ten smak intonacyjny, to mogą być "kupione".
Pozostaje jednak pytanie, kiedy przestajemy być panami... i paniami... Cóż, znów odwołam się do wspomnianego językoznawcy i rzeknę za nim, że na nekrologu wystarczy, że Zasnął w Panu Jan Kowalski. Bo "po śmierci powinniśmy przestać być panami".
*Wszelkie cytaty zostały zaczerpnięte z książki Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim Wszystko zależy od przyimka, wyd. Agora S.A., Warszawa 2014.
** Oczywiście rzeczowniki PAN i PANI występują w formie wołacza, tj. panie, pani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz