16 września 2019

Odsiecz nr 95 - Dziady cz. III. Trudne dziedzictwo nasze.

Konia z rzędem temu, kto na spokojnie czai Dziady. Konia z rzędem temu, kto w liceum ptzeczytawdlszy ten dramat, stwierdził : "całkiem przyjemna lektura". Konia z rzędem temu, kto nie pomyślał po lekturze: "what the f..?!".

Moi Drodzy, tak to właśnie jest. Dziady cz. III to lektura, której obecnie nie pojmujemy, która zawsze będzie wywoływać grymas rezygnacji i zagubienia, która sprowokuje do całkowitego obśmiania dziewiętnastowiecznego dzieła. Dlaczego?

Zanim odpowiem na to pytanie, pokażę Wam, bo warto to wiedzieć, czym Dziady były dla poprzednich pokoleń.

Wiecie, że Ryszard Przybylski nazwał Konrada "bohaterem Polaków"? Ktoś z Was czuje, że romantyczny buntownik jest Waszym reprezentantem? No ja nie. A jednak jego rys, w którym Mickiewicz zawarł omówienie problematyki narodowej, stanowił inspirację dla późniejszych twórców, np. Wyspiańskiego czy Żeromskiego.

Dziady jako dramat romantyczny uznawano w czasach Mickiewicza za nienadający się na scenę. W rzeczywistości pierwsza połowa XIX wieku nie dysponowała taką techniką teatralną i taką formą wyrazu, by wystawienie dzieła było możliwe. Przeszło pół wieku później w 1901 roku Wyspiański pokazał Dziady na scenie w Krakowie. Do innych znanych inscenizacji należą te Fryderyka Schillera z lat 30., a także Kazimierza Dejmka z 1967 roku. Wówczas to władze komunistyczne zakazały kolejnych spektakli ze względu na "niebezpieczne i antyradzieckie treści". Zdjęcie ze sceny przedstawienia wywołały demonstracje i protesty  głównie studentów w marcu 1968 roku.

Wyobrażacie sobie dziś stanąć w obronie Dziadów? Ciągle retoryzuję, wiem. Ale to dlatego, byście się zastanowili przez chwilę nad Waszą relacją z tym utworem. Nie rozumiecie go, jest Wam obcy. Jeśli zaglądacie na tę stronę jako główni zainteresowani, jesteście z roczników 2000 i późniejszych. Rodziliście się w wolnej Polsce, w której dostęp do dóbr intelektualnych był powszechny. Nie chcę wyjść na staruchę, ale pamiętam doskonale czas, gdy komputer służył do pracy, a rozrywki dostarczały gry takie jak saper i pasjans. Komputer był rzecz jasna offline.

Co to ma do rzeczy? A no to, że Dziady to utwór potrzebujący niewoli, bo sam jest... marzeniem o wolności. Ma wzniecac nadzieję, motywować do działania, pokrzepiać. To utwór o ofierze składanej na ołtarzu wolności. Na cóż ta ofiara nam, skoro jesteśmy wolni? Dziady nie pasują swą wymową do naszych czasów. Dlatego ich nie rozumiemy. No dobra, ja rozumiem, ale... zrozumienie zajęło mi kilka lat studiów. 

Wy, Drodzy Millennialsi, musicie zaufać nam/mnie, że Dziady są o wolności, o ofierze i o historii, że one naprawdę są ważne. Naprawdę są. Dla Was również - jako przestroga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...