8 marca 2020

Odsiecz nr 98 - Wpływ środków masowego przekazu na rozwój czytelnictwa

Temat niniejszej pracy jest tyle ciekawy, co niebezpieczny, bowiem niezwykle łatwo w jego wypadku popaść w swego rodzaju stereotypy, utarte frazesy, które w rzeczywistości nie wniosą nic nowego do dyskusji o wpływie środków masowego przekazu na czytelnictwo. Zatrzymamy się bowiem na poziomie emocjonalnych sądów zwolenników i przeciwników istnienia i funkcjonowania mass mediów, będziemy mnożyć przykłady ich katastrofalnego bądź zbawiennego wpływu na kształt społeczeństwa. Nie zadamy sobie trudu, by zbadać, dokąd rzeczywiście prowadzi ścieżka postępu technologicznego i jaki jest faktyczny wpływ mediów na czytelnictwo. A może się przecież okazać, że to właśnie ta droga doprowadzi nas do konstruktywnych i wartościowych wniosków.

1

Straszaki

    Zanim przejdę do omawiania owej innej ścieżki rozważań, chciałabym się zatrzymać na popularnych straszakach, które funkcjonują w potocznym rozumieniu kryzysu czytelnictwa. Nie mam oczywiście zamiaru podważać istnienia tegoż zjawiska; badania Biblioteki Narodowej w 2015 roku bardzo wyraźnie pokazały, że Polacy z czytaniem mają problem. Jak pamiętamy, w roku tym jedynie 37% społeczeństwa podjęło trud lektury choćby jednej książki. Po więcej niż jedną sięgnęło 27%... Sami bibliotekarze także dostrzegają kryzys. Anna Fałat – dyrektorka Biblioteki Miejskiej w Katowicach – w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” sama z niepokojem zauważa nieustanny spadek liczby czytelników trwający od dobrych dziesięciu lat. 

    Co takiego wydarzyło sie dekadę temu, że stopniowo zaczęliśmy odsuwać się od papierowych przyjaciół? Nieprofesjonalnie sięgnę do własnych wspomnień. Byłam wówczas uczennicą szkoły gimnazjalnej w jednym z największych miast Polski – w Poznaniu. Jak większość swoich rówieśników posiadałam w domu telewizor z całkiem rozbudowaną ofertą pięćdziesięciu kanałów, komputer przyłączony do Internetu, telefon komórkowy zdolny do napisania SMS i wykonania połączenia. W mojej rodzinie zawsze ceniono kulturę książki, choć nie nazwałabym swojego domu inteligenckim – ot, po prostu uważano, że warto czytać. I jestem skłonna przyznać, że niejeden dom w moim środowisku tak właśnie wyglądał. Niemniej, mam wrażenie, że od tego czasu zaszły ogromne zmiany zwłaszcza w dziedzinie technologii, które niewątpliwie wywarły wpływ nie tylko na stan czytelnictwa, ale kondycję człowieka w ogóle.

    Mass media rozrosły się dzięki szybkiemu łączu internetowemu, sieci bezprzewodowej, mobilności urządzeń. O ile dziesięć lat temu komputer stał niewzruszony w jednym pokoju, o tyle teraz możemy go nosić wszędzie... albo jego substytuty: smartfony i tablety. Ręce zajęte niegdyś książką, dziś dzierżą urządzenia elektroniczne. Łatwo zatem o prosty sąd, że mass media dostępne niemal wszędzie, stały się marnym substytutem książki, zjadaczem czasu... niestety, atrakcyjniejszym w swej formie od papierowej poprzedniczki. Sąd niewątpliwie prawdziwy, jednak niepełny, a właściwie – bardzo uproszczony. Wpływ środków masowego przekazu na czytelnictwo jest bowiem o wiele bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Zanim jednak go omówię, postawmy sobie bardzo fundamentalne pytanie: czym jest czytanie? czym jest tekst?

2

Czytanie i tekst... to czytelnictwo?

    Podręczny słownik bibliotekarza określa czytanie jako ‘rozpoznawanie znaków pisarskich i łączenie ich w wyrazy lub większe jednostki znaczeniowe oraz kojarzenie ich sensu’ (w sensie psychofizycznym) oraz jako ‘rozumienie myśli zawartych w tekście, zapoznawanie się z jego treścią, czemu mogą towarzyszyć reakcje uczuciowe i wolicjonalne’ (w sensie psychologicznym). Oznacza to zatem, że czynność czytania łączy w sobie element techniczny i emocjonalny. Nie polega jedynie na formalnym łączeniu znaków, ale również na uzupełnianiu ich treścią; treścią mającą bardzo często charakter impresyjny; wywiera bowiem na nas jakiś wpływ. 

    Nie będzie żadnym odkryciem, jeśli napiszę, że czytanie odbywa się na tekście. Jednak tym stwierdzeniem docieramy do kolejnego newralgicznego punktu w owych rozważaniach; należy bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie „czym jest tekst?”. Wbrew pozorom, nie jest to pytanie proste. Jako filolog poznałam wiele jego definicji tworzonych przez wybitnych polskich językoznawców. Sam wyraz tekst etymologicznie wywodzi się od łacińskiego słowa textus oznaczającego ‘tkaninę’, a będącego derywatem od czasownika tenere ‘tkać’; stąd podobieństwo tego wyrazu do leksemów tekstylia czy tekstura. Znaczenie łacińskiego słowa odnosi się zatem do pewnej całości językowej i wskazuje na jej wewnętrzną spójność, na powiązanie wewnętrzne elementów w niej występujących oraz na przeplatanie się tych elementów. Ostatecznie J. Bartmiński w Tekstologii stwierdza, że „że tekst jest zbiorem słów, a więc ma charakter werbalny, i jest większy od jednego słowa”. Warto przy tym dodać, że za tekst uznaje on zarówno komunikat ustny, jak i pisany. Z tego względu należy doprecyzować, że czytanie w rozumieniu bibliologicznym odbywa się tylko i wyłącznie na tekstach pisanych.

    Powyższe założenia nadal jednak nastręczają wątpliwości, bowiem skoro tekst jest większy od jednego słowa, to za czytanie można uznać śledzenie choćby nagłówków pierwszych stron gazet, statusów użytkowników portali społecznościowych, sloganów reklamowych itp. Okazuje się bowiem, że czytanie i tekst nie są równe czytelnictwu, a więc – jak podaje Podręczny słownik bibliotekarza – ‘1. czytaniu książek, gazet, czasopism itp. jako zjawisko społeczne. 2. zespołowi zagadnień związanych ze stosunkiem czytelnika do książki. 3. nauce o procesach czytelniczych i ich skutkach, wchodzącej w zakres bibliologii’. Jak ukazuje powyższa definicja, o ile czytanie stanowi czynność techniczno-intelektualną, o tyle czytelnictwo możemy uznać za swego rodzaju zjawisko, relację, zespół procesów. Jest to zatem pojęcie o wiele szersze od czytania, niemniej bardzo od niego zależne. Jak się bowiem okazuje, to zmiana charakteru czynności czytania pod względem jakościowym i frekwencyjnym ma znaczący wpływ na stan czytelnictwa.

3

Mass media – analfabetyzm mas?

    Po powyższych ustaleniach, powinniśmy zastanowić się, co jest najważniejszą zmianą dokonaną przez rozwój nowych mediów. Czy jest to występowanie nowych zjawisk społecznych – globalizacja, kultura „instant”? Czy jest to pojawienie się nowych możliwości? Otóż, okazuje się, że owa zmiana jest o wiele bardziej fundamentalna, a wszelkie inne przemiany są właściwie jedynie jej pochodnymi. Rozwój mediów masowego przekazu zmienił bowiem strukturę tekstu, a w konsekwencji także charakter czynności czytania. 

    Co to oznacza? Mianowicie to, że nowe media pozwoliły przenieść tekst utrwalony w sposób nieedytowalny na papierze w formę elektroniczną otwierającą możliwość wykonywania działań na tymże tekście. Idąc dalej, odbiorca nie tylko może tekst odczytać, ale także wejść z nim w interakcję poprzez różnego rodzaju czynności edytorskie (kopiowanie, wklejanie, przycinanie, podkreślanie, wstawianie odnośników, publikowanie). Co więcej, ta zmiana pozwala także na wchodzenie tekstu w relacje z innymi tekstami, co w konsekwencji stworzyło coś, co językoznawcy nazywają hipertekstem, a więc wielowymiarowym kompleksem tekstów złożonym z segmentów łączonych dowolnie przez czytelnika w każdorazowym akcie odbioru. Mamy z nim do czynienia każdorazowo, kiedy korzystamy z zasobów internetowych. Uruchamiając jeden link, przenosimy się do nowej strony, a wykonując tę czynność nieprzerwanie, w rzeczywistości tworzymy nieskończoną pętlę połączeń hipertekstualnych.

    Jaki wpływ na czytanie ma ta niezwykła transformacja tekstu w hipertekst? Jak zauważył Mirosław Konkel, przemiany w sferze medialnej „pozbawiają nas umiejętności skupienia uwagi, która ściśle wiąże się z czytelnictwem tradycyjnych książek”. Nieprzerwane pojawianie się nowych informacji, przechodzenie z pomiędzy kolejnymi tekstami, nieustanne bycie w gotowości do ich odczytywania zwyczajnie przekracza możliwości odbiorcze naszego mózgu. Innymi słowy, czynność czytania w dobie hipertekstu stała się o wiele bardziej wymagająca, angażująca ludzki umysł. Dzieje się tak nie tylko ze względu na wielość nowych wiadomości, ale także ze względu na szybkość ich powstawania. Odbiorca odczytuje zatem tekst szybko, nie wnikając w jego strukturę, ale koncentrując się jedynie na ogólnym przekazie. Nie wchłania tekstu jako całości, ale wyszukuje tzw. słowa klucze, które dają mu pojęcie o tym, co czyta. Idąc dalej, system hipertekstu wymusza wręcz na nim zajmowanie się nie jednym, ale wieloma problemami jednocześnie. W konsekwencji w umyśle odbiorcy pozostają oderwane od siebie urywki informacji, których nie sposób włączyć do pewnej wspólnej sieci skojarzeniowej. 

    Do przenikania się tekstów, należałoby dodać również zjawisko przenikania się różnych kanałów medialnych w ogóle, które nazywane jest zjawiskiem konwergencji. Polega ono na „wiązaniu i przenikaniu różnego rodzaju mediów. Owo przenikanie ma charakter wzajemnego wspierania się. Przykładem konwergencji jest pojawienie się pisma na ekranie telewizora”. Tym samym zmysł wzroku, za pomocą którego odbieramy niemal całość komunikatów ze świata, zostaje zaangażowany jeszcze bardziej w proces percepcji. Ze względu na brak wiedzy medycznej, nie jestem w stanie przytoczyć konsekwencji takiego stanu rzeczy, niemniej łatwo domyślić się, że w wypadku konwergencji wszelkie narządy wzroku są o wiele mocniej eksploatowane, niż w trakcie tradycyjnej lektury tekstu papierowego.

    Z powyższych krótkich rozważań może nasunąć się paradoksalny wniosek. Nowe media wymagają o wiele bardziej zaangażowanego odbiorcy niż tradycyjne; wyzyskują jego możliwości poznawcze i percepcyjne, działając na niego wieloma bodźcami; w konsekwencji doprowadzają do głębokich przemian w zakresie odbioru tekstów. Czytanie staje się czynnością dynamiczną, selektywną, szybką i niedokładną. Jest zaprzeczeniem dawnej, pogłębionej lektury analizującej nie tylko treść, ale także zjawiska konstrukcji tekstu czy jego powiązań intertekstualnych. Innymi słowy, rozwój technologiczny nie dźwignął czynności czytania na wyższy poziom, gdyż przekroczył możliwości wykonawcy czynności – czytelnika; przeciwnie, upośledził ją do tego stopnia, że o wiele trudniej dokonać odbioru tradycyjnego medium, jakim jest książka.

    Nieprawdą, a bardziej półprawdą jest stwierdzenie, że środki masowego przekazu wyparły kulturę czytelnictwa, bo są bardziej atrakcyjne... Ich rozwój dokonał bardzo głębokich zmian na najbardziej elementarnych poziomach tego zjawiska, a mianowicie na poziomie czytania i tekstu. Trudno zatem oczekiwać, by czytelnictwo pozostało na tym samym poziomie. Jednocześnie sporym niedopowiedzeniem będzie określenie mass mediów jako zjawiska wywierającego jedynie negatywny wpływ na rozwój czytelnictwa. Nie wolno zapominać o ich – niejednokrotnie – kluczowym udziale w dziedzinach takich jak: promocja książki, rankingi tytułów, krytyka literacka, wydarzenia i spotkania autorskie, dystrybucja literatury... I o tym właśnie kilka kolejnych słów.

    Przed dobą Internetu na spotkanie z ulubionym autorem można było trafić mniej lub bardziej przypadkowo. Ujrzany w przelocie plakat informacyjny, wiadomość od koleżanki, a może zaprzyjaźnionej bibliotekarki. Dziś za pomocą mediów społecznościowych nie tylko mamy większą szansę dowiedzieć się o wydarzeniu, ale także jesteśmy w stanie się do niego odpowiednio przygotować. Co więcej, ongi spotkanie kończące się wraz z odjazdem pisarza, dziś niejednokrotnie trwa w mediach, gdyż daje czytelnikom szansę recenzji, komentarza, wymiany opinii nawet z samym autorem, upublicznienia własnych przeżyć i refleksji. Nowe media niewątpliwie zbliżyły pisarza i czytelnika, których dotychczas jedynym łącznikiem była twórczość tego pierwszego.

    W obecnych czasach o wiele łatwiej dokonać selekcji nowych publikacji. Służą temu publikowane rankingi książek, opinie użytkowników, a także wyrastające jak grzyby po deszczu blogi krytyki literackiej. Jedną z najpopularniejszych stron o takim charakterze jest portal „Lubimy czytać”. Daje on możliwość dołączenia do największej społeczności czytelników w Polsce, tworzenia własnej biblioteczki, dostępu do artykułów, wywiadów, felietonów... Ponadto, można tam znaleźć rankingi książek, porady pisarskie czy konkursy literackie. Jeśli chodzi natomiast o blogi, jednym z moich ulubionych jest „God save the book” autorstwa Moniki Długiej. Istnieje on od 30 grudnia 2009 roku (do 24.08.2010 pod adresem: www.thebook.blox.pl) i znalazł się wśród 15 najlepszych blogów książkowych w Polsce według rankingu miesięcznika „Press” (9/2015), a sama autorka została laureatką konkursu na najlepszą recenzję książki nominowanej do Literackiej Nagrody Nike 2013 (Agora). Tego typu „miejsca” w sieci zdecydowanie wpływają w sposób pozytywny na rozwój czytelnictwa, ponieważ podsuwają czytelnikom wartościową i niebagatelną lekturę.

    Nowe media ułatwiły również promocję i dystrybucję książki. Nie tak dawno temu moją uwagę przyciągnęła filmowa reklama powieści Tosci Lee pt. Judasz. Nie ukrywam, że dałam się jej uwieść, czego w żaden sposób nie żałowałam po lekturze książki. Chodzi jednak o to, że dzięki mass mediom publikacje nie są promowane jedynie w periodykach czy w witrynach sklepowych, ale wykorzystują inne kanały komunikacji z czytelnikiem jak np. Internet. Co ważne, niejednokrotnie tego typu promocja niesie ze sobą możliwość natychmiastowego zamówienia książki z dostawą do domu. Nie trzeba zatem specjalnie wybierać się do księgarni, by dokonać zakupu. Zaoszczędzony zostaje czas, którego tak powszechnie dzisiaj brakuje.

    Na ostatek warto wspomnieć o medium, jakim jest telewizja. Pominę tu omówione powyżej kwestie promocji czy recenzji książek, na które nie tak trudno natrafić w bogatej  ofercie kanałów. Zastanawia mnie jednak to, jak film – adaptację bądź ekranizację powieści – wpływa na percepcję pierwowzoru. Z jednej strony stanowi niedoskonały (choć nie zawsze!) substytut książki; prezentuje jedynie to, co według reżysera jest najatrakcyjniejsze i najważniejsze dla przebiegu akcji; siłą rzeczy zatraca niezwykłą czasem warstwę artystyczną tekstu... Z drugiej zaś zachęca do czynienia porównań między treściami, wyobrażeniami; nadaje książce formę obrazu, co otwiera możliwość operowania symbolem i innymi niedostępnymi dla tekstu pisanego środkami artystycznymi (światłocień, montaż, muzyka in.). Osoba będąca aktywnym czytelnikiem niewątpliwie wykorzysta fakt pojawienia się adaptacji/ekranizacji do przeczytania kolejnej pozycji.

    Mass media nie wyparły czytelnictwa. One je dogłębnie zmieniły, czego konsekwencją jest zanik powszechnego czytania książek. Rozwój technologiczny przerósł możliwości percepcji przeciętnego człowieka, który odtąd mierzy się nie z jednym, ale z wieloma mediami (zjawisko konwergencji), nie z jednym, ale z wieloma problemami i nie z jedną, ale z całą wielością informacji. Tekst został zastąpiony hipertekstem – nieskończoną pętlą pomiędzy poszczególnymi tekstami, a czytelnik nabył praw do interakcji z tekstem.

    Powyższe zmiany nie muszą stanowić zagrożenia, choć z pewnością można je traktować jako swego rodzaju wyzwanie. Mam wrażenie, że najprostsze krzewienie kultury książki wśród dzieci, podkreślanie wartości czytania, a przede wszystkim dawanie przykładu aktywnego odbioru tekstów, zapobiegnie w przyszłości skrajnemu oddaniu się mass mediom. Pozwoli na wychowanie czytelnika świadomego, krytycznego i radzącego sobie w nowej rzeczywistości technologicznej.

    Należy również pamiętać o tym, że rozwój środków masowego przekazu dał książce szansę zaistnienia w świecie, nie tylko na półce biblioteki czy na księgarskiej witrynie. Zjawiska promocji, dystrybucji, a nawet krytyki są obecnie bardzo rozbudowane i ułatwiają czytelnikom dokonania wyboru lektury, wyrażenia opinii na jej temat, tworzenia bardziej lub mniej subiektywnych rankingów. Co więcej, czytelnictwo dzięki mediom przekroczyło ograniczony dotąd kontakt pisarz – odbiorca. Częste i o wiele lepiej rozreklamowane spotkania autorskie i ich echa na portalach społecznościowych pozwalają czytelnikom na jeszcze bardziej aktywny udział w kulturze czytelnictwa.

    Zazwyczaj tego typu artykuły aż proszą się o rekomendacje, wskazówki, rady, co robić dalej. Nie ulegnę tej pokusie. Niemniej, po powyższych rozważaniach cisną się na usta słowa Cypriana Kamila Norwida: „ktoś powie, że czytać każdy umie, zaprawdę mało kto czytać potrafi”.


Wykaz cytowanych pozycji:


  1. Bartmiński J., Niebrzegowska-Bartmińska S., Tekstologia, UMCS, Warszawa 2009.

  2. Podręczny słownik bibliotekarza, oprac. G. Czapnik, Z. Gruszka, Wydaw. Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Warszawa 2011.

  3. Rudera P., Czytelnictwo w kulturze nowych mediów – napływ informacji a percepcja ludzka, „FOLIA BIBLIOLOGICA” (2015), VOL. LVII.


Strony internetowe:

  1. Podstawowe wyniki badań czytelnictwa za rok 2015 (online) http://www.bn.org.pl/download/document/1457976203.pdf [dostęp: 7.12.2016].

  2. Reklama powieści T. Lee Judasz (online) https://www.youtube.com/watch?v=2VtlxQuJ4Rw [dostęp: 9.12.2016]

  3. Tragedia z czytaniem. Śląscy bibliotekarze są przerażeni. (online) http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,154843,20768140,tragedia-z-czytaniem-slascy-bibliotekarze-sa-przerazeni.html?disableRedirects=true [dostęp: 7.12.2016]

Warto przeczytać...

Odsiecz nr 89 - Bogurodzica. Nic więcej.

O jacie, jacie, jacie! Ale dzisiaj piękny temat, piękny wpis - mój ulubiony, ukochany! Sięga do korzeni, do najbardziej elementarnych podwa...